Zachodnie Hrabstwo Cork, Mizen Head

00:25 ohrainyday 1 Comments




Sprawiedliwość wygrała i drugi dzień naszej wycieczki był słoneczny i bardzo przyjemny. Krętymi dróżkami z naszego końca świata dotarliśmy na Półwysep Mizen. To najbardziej wysunięty kawałek Irlandii i zarazem ostatni fragment europejskiego lądu, widziany ze statków płynących do Ameryki. Wybudowana tutaj w 1906 roku Stacja Sygnałowa, była koniecznością. Statki i okręty roztrzaskujące się na skałach pochłonęły setki istnień.


Wchodzimy do budynku visitors center, kupujemy bilety i lecimy w nieznane i piękne widoki.
Bezkres oceanu, skaliste klify, o które roztrzaskują się fale i „Owczy Most” który łączy Półwysep z oderwanymi od niego skałami z budynkami stacji sygnałowej. To tam od początku XX wieku, stacjonowało 3 strażników. Różne pomieszczenia przedstawiają scenki z życia strażników. Ich sypialnie, kuchnię i pokój dzienny. W każdym z nich „zastaniemy” takiego strażnika i wystraszymy się na dzień dobry ;) Autentyczność postaci była dla nas szokująca. Jednego pana zastaliśmy przy irish breakfast, innego w czasie drzemki. Ten zaspał już chyba na zawsze.





9 mil od półwyspu, znajduje się mała wysepka, na której stoi chyba najsłynniejsza latarnia morska Irlandii – Fastnet Rock. Przy dobrej widoczności, pobłyskuje na horyzoncie. Z dobrym zoomem złapiemy ją na zdjęciu.



W budynku visitors center możemy ująć stery okrętu w symulatorze i poczuć się jak żeglarz, pooglądać mapy i zdjęcia wykonane przez ówczesnych strażników. W holu głównym znajduje się wielka makieta latarni Fastnet Rock, przyrząd pokazujący cykle przypływów i odpływów, mapy i rysunki z fauna i florą tych terenów.





Pierwszy raz, owczy most widzimy z góry. Zastanawiamy się czy w ogóle schodzić w dół, bo widok jest zachwycający i przerażający. Most zawieszony jest na wysokości 46 metrów. Gdy na niego w końcu wchodzimy, nie jest już tak strasznie, a to co widzimy, zapiera dech w piersiach. Po lewej stronie tafla oceanu i silne fale. Po prawej, klify - jak wielki kanion i morskie oko w jednym. W dole mieniąca się różnymi kolorami woda i pływające w niej foczki. Tu zatrzymujemy się na dłużej, bo widoki są wspaniałe.









Na samym końcu, przy budynkach muzealnych, znajdują się lampy sygnałowo – przesyłowe. Do 1914 roku to z tego miejsca strażnicy, w czasie gęstej mgły odpalali ładunki wybuchowe, ostrzegając przepływające statki. A i to tu przejdziemy się po "ostatnich" schodach w Irlandii, a wiatr będzie starał się urwać nam głowę.






1 komentarz:

  1. To była ekscytująca podróż, nagrodzona wspaniałymi widokami. :)

    OdpowiedzUsuń