Zachodnie Hrabstwo Cork, Mizen Head
Sprawiedliwość wygrała i drugi dzień naszej wycieczki był
słoneczny i bardzo przyjemny. Krętymi dróżkami z naszego końca świata
dotarliśmy na Półwysep Mizen. To najbardziej wysunięty kawałek Irlandii i
zarazem ostatni fragment europejskiego lądu, widziany ze statków płynących do
Ameryki. Wybudowana tutaj w 1906 roku Stacja Sygnałowa, była koniecznością.
Statki i okręty roztrzaskujące się na skałach pochłonęły setki istnień.
Wchodzimy do budynku visitors center, kupujemy bilety i
lecimy w nieznane i piękne widoki.
Bezkres oceanu, skaliste klify, o które roztrzaskują się
fale i „Owczy Most” który łączy Półwysep z oderwanymi od niego skałami z budynkami stacji sygnałowej. To tam od początku XX
wieku, stacjonowało 3 strażników. Różne pomieszczenia przedstawiają scenki z
życia strażników. Ich sypialnie, kuchnię i pokój dzienny. W każdym z nich
„zastaniemy” takiego strażnika i wystraszymy się na dzień dobry ;)
Autentyczność postaci była dla nas szokująca. Jednego pana zastaliśmy przy
irish breakfast, innego w czasie drzemki. Ten zaspał już chyba na zawsze.
9 mil od półwyspu, znajduje się mała wysepka, na której stoi chyba najsłynniejsza latarnia morska Irlandii – Fastnet Rock. Przy
dobrej widoczności, pobłyskuje na horyzoncie. Z dobrym zoomem złapiemy ją na
zdjęciu.
W budynku visitors center możemy ująć stery okrętu w
symulatorze i poczuć się jak żeglarz, pooglądać mapy i zdjęcia wykonane przez
ówczesnych strażników. W holu głównym znajduje się wielka makieta latarni
Fastnet Rock, przyrząd pokazujący cykle przypływów i odpływów, mapy i rysunki z
fauna i florą tych terenów.
Pierwszy raz, owczy most widzimy z góry. Zastanawiamy się
czy w ogóle schodzić w dół, bo widok jest zachwycający i przerażający. Most
zawieszony jest na wysokości 46 metrów. Gdy na niego w końcu wchodzimy, nie
jest już tak strasznie, a to co widzimy, zapiera dech w piersiach. Po lewej stronie
tafla oceanu i silne fale. Po prawej, klify - jak wielki kanion i morskie oko w
jednym. W dole mieniąca się różnymi kolorami woda i pływające w niej foczki. Tu
zatrzymujemy się na dłużej, bo widoki są wspaniałe.
Na samym końcu, przy budynkach muzealnych, znajdują się
lampy sygnałowo – przesyłowe. Do 1914 roku to z tego miejsca strażnicy, w
czasie gęstej mgły odpalali ładunki wybuchowe, ostrzegając przepływające
statki. A i to tu przejdziemy się po "ostatnich" schodach w Irlandii, a wiatr będzie starał się urwać nam głowę.
To była ekscytująca podróż, nagrodzona wspaniałymi widokami. :)
OdpowiedzUsuń