Złote godziny w Bryggen #Norwegia2020

18:34 ohrainyday 2 Comments

Jedynym plusem w ostatnim czasie jest fakt, że dni zaczynają się wydłużać. W tym samym czasie, prawie codzienne straszą nas śniegiem i bestią ze wschodu. Jest mroźnie i dmucha od morza groźną zimą. Ostatecznie ani śniegu ani bestii nie widać.

Jesteśmy zawieszeni w czymś pomiędzy jesienią i wiosną, bez słońca za to z kolejnym lockdownem. W skrócie - możemy nic. Pomiędzy pracą i szkołą online, uciekamy nad morze, albo zakopujemy się pod kołderką z termoforem pod pachą. Ja marzę o rozgrzanym piasku w Hiszpanii, później pukam się w łeb, że to tak możliwe, jak wygrana w totka. Ostatecznie marzę o wyprawie na drugą stronę wyspy, co też wydaje się być mało prawdopodobne. W sumie to jedyne o czym marzę, to szczepionka.

Tymczasem latko i ciepełko mamy i póki co będziemy mieć tylko na zdjęciach.


Dzisiaj zdjęcia z portu w Bergen. Tej słynnej soboty, kiedy chyba wszyscy Norwegowie przypłynęli do portu, zacumowali swoje fancy jachty i motorówki, włączyli muzykę i zaczęła się regularna impreza. W środku pandemii. Ale zdaje się, że nikt się tam tym za bardzo nie przejmował. Były drineczki, ogródki przed knajpami pootwierane i zapełnione ludźmi jak w lecie 2019. Przesadziłabym, gdybym napisała, że tłumy na ulicach, bo nie. Ale było dość "normalnie" jak na ten nienormalny czas.


Słońce świeciło, jakby świata miało nie być. Złoto rozlewało się po niebie i kolorowych fasadach budynków w Bryggen. Można było się tak bujać po mieście w nieskończoność. A później zjeść hot - doga z renifera w chyba najsłynniejszej budce z hot - dogami w Bergen. Dla wrażliwców, będzie to osobliwe doświadczenie, patrzeć na cały rząd przeróżnych kiełbasek i zatrzymać wzrok na obrazku świętego Mikołaja z reniferem. I co wtedy? Jesz czy nie jesz? Blanka była szczerze rozdarta, przekonana, że jeśli zje reniferową kiełbaskę, Mikołaj na bank nie zostawi żadnego prezentu pod choinką. 

Dlatego dzisiaj złote Bryggen. Że jak się patrzy, to robi się cieplutko. Jak z termoforem grzejącym stopy. 




























































ja chce jeszcze raz.

2 komentarze:

  1. Kiełbaski z renifera to jak u nas końskie. Przyjaciół się nie jada.Zdjęcia cudowne, zaświeciło perfekcyjnie. To czym było robione? Kontrasty pod światło znakomite i żyleta ostrość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robione Olympusem z obiektywem Panaconic Lumix 12-60 mm. Pięknie świeciło, pięknie :)

      Usuń