Punkt widokowy Stegastein #Norwegia2020
Jest pięknie w opór. Widoki, miejsce, widzicie to po raz pierwszy w życiu (i pewnie po raz ostatni, bo nie oszukujmy się, kto jeździ w te same miejsca, jeśli jest tyle innych do zobaczenia). Pogoda sztos. Robicie zdjęcia z trzęsącą się ręką, więc trzeba wstrzymać oddech, żeby nie było poruszone (to ja, jak mnie coś pięknego wzrusza). Oprócz super wspomnień, fajnie mieć to jeszcze na papierze, co nie? I wtedy, wizję tego perfekcyjnego zdjęcia rujnuje nastrój latorośli. Wszystko zmienia się o 180 stopni dokładnie w momencie, kiedy wypowiadasz te magiczne słowa: "chodź zrobię Ci zdjęcie". I wtedy wszystko idzie się jebać. Zwłaszcza nastrój - nasz, ofkors. I chociaż dalej jest pięknie, to odechciewa nam się robić więcej pamiątkowych fot i ostatecznie nawet jedno, jedyne, wymarzone zdjęcie nie dochodzi do skutku.
Ale calm down, oddychamy, nie z nami takie numery. Latorośl zdmuchnęła 10 świeczkę na torcie, więc doświadczenie w temacie fochów mamy całkiem spore.
To co jakimś cudem się pstryknęło, po jakimś czasie zaczyna bawić. Napis na bluzce i to co się dzieje na tej sfochowanej twarzy, jest jak dobry dowcip.
COOL MOOD. Aha, ok, w ten sposób.
Jest kilka fot samego miejsca i teraz rodzina i wszyscy inni muszą uwierzyć na słowo, że tu też byliśmy. Czy Wy też macie milion takich samych zdjęć, a tych rodzinnych, pamiątkowych jest sztuk słownie: jedna?
Dzisiaj cudne widoki. Słońce dawało tak czadu, że wszyscy mrużyliśmy oczy.
Stegastein. Ta spektakularna platforma widokowa unosi się 650 metrów nad Aurlandsfjordem (tym, po którym mieliśmy przyjemność płynąć). W dole widać malutką mieścinkę Aurland, którą mijamy, żeby tu dotrzeć (jest ona też pierwszym przystankiem, na trasie naszego rejsu z Flåm do Gudvangen). I od tego momentu, zaczynają się serpentyny i dość wąska droga. Im wyżej się znajdujemy, tym lepszy mamy widok na turkusową taflę wody. Woda ze swoimi wszystkimi odcieniami turkusu przypomina tańczącą po niebie zorzę. Tu jest tak pięknie, że zapiera dech. Platforma, szeroka na 3 i długa na 30 metrów góruje na fiordem od 2006 roku. Jest wykonana ze stali i drzewa sosnowego, a na samym jej koniuszku, dla podbicia efektu wow, mamy szklaną szybę, która jest lekko nachylona do przodu. Więc teoretycznie można by się na niej położyć i czilować, ale kto jest taki odważny, nie mam pojęcia. Owszem, Blanka się odważyła, ale jak widać na jednym ze zdjęć, kurczowo trzyma się krawędzi.
Stegastein ma swój parking, więc spokojnie można tu dojechać, zaparkować i cieszyć się widokami. Można też skoczyć na siku. Do toalety jest zazwyczaj kolejka i ja wam powiem za czym kolejka ta stoi. Tu nie tylko o ulgę się rozchodzi, a o widoki. Tak, widoki z kibelka. Jedna ściana toalety jest przeszklona (spokojnie, nikt nie jest w stanie nas zobaczyć od zewnątrz). W 2015 roku została jej przyznana nagroda najpiękniejszej toalety na świecie, właśnie dzięki temu widokowi. Wcale mnie to nie dziwi. Wcale.
W połowie drogi do naszego punktu widokowego, mijamy jeszcze zatoczkę, przy której możemy się zatrzymać i bez takich tłumów podziwiać panoramę fiordu. Do tego te soczyście zielone trawy na zboczach, no jak w bajce.
I jeszcze krótka przejażdżka tu KLIK.
Cudownie, oglądając miękną mi kolana. To pochylanie szyby bardzo perwersyjne.
OdpowiedzUsuń