Cześć Axalp, tęskniliśmy! #Szwajcaria2022
Nie będę kolejny raz pisać peanów na cześć Szwajcarii, bo to już zrobiłam (chociaż mogłabym tak jeszcze raz i jeszcze dłużej niż poprzednio). Przyjechaliśmy tu kolejny raz, z tego samego powodu co poprzednim razem (tu powód KLIK) i mieszkaliśmy prawie w samym centrum wydarzeń, czyli w Axalp.
Miasteczko, a może raczej wioska leży tysiąc pięćset sto dziewięćset serpentyn ponad zjawiskowo turkusowym jeziorem Brienz. Tu słychać wypasające się na pastwiskach krowy, ich dzwonki budzą nas rano i jest to absolutnie cudowne. Tu w październiku słychać też odrzutowce szwajcarskich sił powietrznych a razem z nimi wzdychanie i stękanie tych, którzy wdrapują się na jeden z trzech punktów widokowych ponad wioską, żeby być jeszcze bliżej tego szaleństwa. Stąd rozpościera się najpiękniejszy widok na Alpy Emmentalskie i słynny w tym regionie grzbiet Hardergrat który w dole łączy urokliwe i przytulne miasteczko Brienz na wschodzie, z większym i ekskluzywnym Interlaken na zachodzie. Sam grzbiet natomiast ma też swój 'początek' i 'koniec'. Jego wschodnia część to najwyższy szczyt Alp Emmentalskich czyli Rothorn Kulm. Ci z kondycją mogą się na niego wspiąć, Ci bez - wjechać kolejką parową. Zachodnia, to Harder Kulm, czyli taka szwajcarska Gubałówka. Tu również można się wspiąć, a leniuszki mogą wjechać wyjątkowo stromą kolejką linową. Jak już dojedziemy, podziwiamy nie jedno, a dwa jeziora. Interlaken leży pomiędzy jeziorami Brienz i Thun i to właśnie na nie mamy absolutnie cudowny widok z platformy widokowej unoszącej się ponad miastem. Stąd też możemy dostrzec trzy wielkie, majestatyczne szczyty - Eiger, Mnich i Jungfrau.
![]() |
Zdjęcie: Google Maps |
Zapamiętajcie sobie. Oberland Berneński. Perełka.
Ale wracamy do Axalp. Nigdzie, ale to absolutnie nigdzie nie widziałam tyle gwiazd i tak czystego nieba, jak tu. Tu się można szkolić w konstelacjach i nigdy nie mieć dość patrzenia w górę. A do tego mamy ciszę. Ciszę która nie istnieje kiedy mieszka się w mieście.
Szkolić można się też w mijankach na super ekstra wąskiej drodze, która pnie się w górę przez kilometr i ma się wrażenie, że nie ma końca. Im wyżej, tym lepiej widać turkusową wodę jeziora.
Szkolić można się też w mijankach na super ekstra wąskiej drodze, która pnie się w górę przez kilometr i ma się wrażenie, że nie ma końca. Im wyżej, tym lepiej widać turkusową wodę jeziora.
![]() |
Zdjęcie: Google Maps |
W połączeniu z jesiennymi kolorami, dostajemy piękną szwajcarską pocztówkę. Jesień tutaj ma też swoje smaczki w postaci częstego zjawiska inwersji temperatury. Możemy wtedy obserwować morza mgieł, jakby falujące dywany chmur unoszące się w połowie szczytów. Miasteczka w dole są zasnute ciemną chmurą za to wysoko między wierzchołkami jest jasno i przejrzyście.
My mieszkamy w pięknym drewnianym domu. Jest bardzo przytulnie, jest kominek, są widoki i dobre wino. Cudownie jest budzić się w takiej rzeczywistości.
Tu KLIK krótka pocztówka z widokami, do następnego!
0 komentarze: